Dawno nie było recenzji żadnej książki bo szczerze powiedziawszy dawno nic mnie nie zaskoczyło. Jak już pisałem – ten rok chcę poświęcić na doskonalenie warsztatu – oglądam sporo tutoriali na youtube, czytam podręczniki kulinarne i poradniki. Od niedawna wykupiliśmy dostęp do Netflixa, a tam jest świetny serial dokumentalny „Chef’s Table” – bardzo inspirujący. Analizując to wszystko dochodzę do wniosku, że bez rozszerzenia mojej wiedzy i doświadczenia o kuchnię francuską (czyli notabene o podstawy współczesnej kuchni) daleko nie zajdę. I tak się złożyło, że na Święta dostałem prezent od Teściowej – kilkuletnią już, ale mi dotąd nie znaną „Moją kuchnię w Paryżu” Davida Lebovitza. I powiem wam od razu – jest świetna! Właśnie tak według mnie powinny wyglądać książki kulinarne!
Recenzja
Film do obejrzenia: „Podróż na sto stóp”.
W ten weekend to moja małżonka wybierała film do obejrzenia. Trafiło na „Podróż na sto stóp” Lasse Hallströma. Jeżeli nie kojarzycie nazwiska to jest to reżyser bardzo popularnej na przełomie wieków (jak to brzmi ;)) „Czekolady” z Juliette Binoche i Johnny Deppem. Jak się okazało film jest niezwykle wdzięczny i pełny ciepła, ale nie wyprzedzajmy wypadków i zacznijmy od początku.
Recenzja książki: „Cookentials. Nowy przepis na przepis.”.
Do recenzji tej książki przymierzałem się przez dłuższy czas. Gdy zobaczyłem Instagram Pawła Lewińskiego o tej samej nazwie – @cookentials od razu wiedziałem, że to będzie coś niezwykłego. Nie raz widziałem infografiki przedstawiające tematy związane z kulinariami (np. co można przechowywać w lodówce, a co lepiej po za nią itd.), ale nie przypominam sobie by ktoś wykorzystał tę technikę na taką skalę i to do przedstawiania całych przepisów. Kiedy zacząłem robić reaserch do tego artykułu okazało się, że „Cookentials” to nie tylko książka – to przede wszystkim Instagram, blog ale także aplikacja mobilna! Zrozumiałem, że nie mogę opisać książki bez przedstawienia całego tego zjawiska. Zobaczcie co z tego wyszło.
Recenzja książki: „Słodki zielnik Lary”.
Ta książka może stać się jedną z najbardziej promowanych książek kulinarnych tej jesieni. „Słodki zielnik Lary” to debiutanckie wydanie Lary Gessler, którą częściej widywaliśmy na ściankach imprez warszawskiej śmietanki towarzyskiej niż w kuchni. Młoda autorka w wywiadach często podkreśla, że chce zapracować na swoje nazwisko sama – nie chce być tylko i wyłącznie kojarzona ze swoją matką. Podobno uczyła się fachu od „najlepszych mistrzów w akademiach kulinarnych oraz restauracjach Londynu i Nowego Jorku”, tak przynajmniej stwierdza się na czwartej stronie okładki. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych szczegółowych informacji na ten temat. W ogóle nic szczególnego o Larze Gessler w internecie nie ma – po za wspomnianymi plotkami z bulwarowych portali i zdawkowych informacji o jej pracy w „U Fukiera” i w „Słodki… Słony”. Czy warto zatem sięgnąć po wydaną przez nią książkę?
Recenzja książki: „Kuchenne rewolucje. Nowe przepisy Magdy Gessler.”
Od dłuższego czasu chciałem poznać przepisy Pani Magdy Gessler. Co by nie mówić o niej czy też o jej programach przyczyniła się w ogromnym stopniu do rozpropagowania gotowania jako hobby. Każdy kto interesuje się kuchnią chociaż raz obejrzał odcinek „Kuchennych rewolucji”, najsłynniejszego, jak dotąd, programu warszawskiej restauratorki. Jedni obejrzeli by wyrobić zdanie, inni po to by szukać inspiracji do własnego biznesu. Jeszcze inni oglądali by rozszerzać swoje kulinarne horyzonty – zawsze, przy wnikliwej analizie materiału źródłowego – jaki by komercyjny, reżyserowany, przejaskrawiony nie był można wyłuskać tę ziarnko nowej wiedzy, które gdzieś tam ukryte jest za kurtyną show.