Rozłożyło mnie konkretnie. Wczoraj Żona zrobiła rosół. Dzisiaj moja kolej – pomyślałem, że zrobię czosnkową. Kuchnia czeska jest mi bliska z racji tego, że przez ostatnie 6 lat jestem na Morawach co najmniej cztery razy do roku. I zawsze jak tylko jestem u naszych południowych sąsiadów pierwsze co robię – zamawiam česnečku. Ten przepis oparłem na znalezionym na http://www.apetitonline.cz, bo chciałem spróbować najpierw przyrządzić klasyczną wersję. Już wiem, że nie będzie to moja ostatnia zupa czosnkowa na blogu – bo już mam kilka pomysłów jak zrobić ją jeszcze lepszą. Na tą porę roku tego typu zupy są najlepsze – rozgrzewające i pełne zdrowotnego czosnku – bardzo dobrze działa na wszelkie przeziębienia. Także naprawdę polecam dodać do waszego jadłospisu!
Składniki (4 osoby):
- Czosnek (główka)
- Ziemniaki (3 większe)
- Kminek (czubata łyżeczka)
- Majeranek (2 łyżeczki)
- Cebula (1 średnia)
- Sól
- Pieprz
- Woda (1 litr)
Sposób przygotowania:
Ziemniaki kroimy w kostkę. Czosnek obieramy (wyczytałem kolejny po zgniataniu sposób na łatwiejsze jego obieranie – potrzymać trochę w wodzie, i faktycznie skórka łatwiej schodziła) i kroimy w plasterki. Wrzucamy do garnka i dodajemy czubatą łyżkę kminku. Gotujemy, aż ziemniaki zmiękną. Dodajemy majeranek.
Na patelni szklimy (na oleju lub smalcu) drobno pokrojoną cebulę (ja użyłem czerwonej, żeby nadać trochę kolorku). Wyciągamy (np. przy pomocy łyżki cedzakowej) ziemniaki z zupy i wrzucamy na patelnię z cebulką. Podsmażamy razem do gotowości. Zupę solimy i pieprzymy.
Wykładamy na talerz porcję ziemniaków z cebulką i zalewamy zupą. Ja dodałem odrobinę szczypiorku i startego czerwonego pieprzu. Jeżeli lubimy czosnek i jest go nam za mało wyciskamy odrobinkę świeżego do tak podanej zupy.
Smacznego!
PS. Dla mnie zupka wyszła dobra, ale odrobinę za cienka. Następną zrobię taką, jaką jem na Morawach. Na bulionie i z większą ilością czosnku i z tartym serem i grzankami.