Od dłuższego czasu chodził za mną kurczak z rożna. W domowych warunkach można go w miarę łatwo przygotować w piekarniku z funkcją rożna obrotowego. Albo wykorzystując babcine jeszcze metody – na butelce lub bardziej nowocześnie na puszce piwa. Jednakże butelka może pęknąć, a puszka jakoś mnie nie przekonuje – bo aluminium i druk… Niedawno, przypadkowo przeglądałem gazetkę sklepu Jula ( a dokładniej ich wiosenny katalog) i trafiłem na stalowy koszyk na kurczaka. Od razu kupiłem i przetestowałem. Czy się sprawdził?
Koszyk co prawda nie był super tani. 69,99 za trochę blachy – wydawało by się, że drogo. Ale po przyjrzeniu się urządzonku bliżej wiadomo skąd się wzięła taka cena. Wykonane jest z całkiem grubej stali nierdzewnej. Konstrukcja jest stabilna i kosz się nie gnie i nie odkształca. To jest bardzo ważne – możemy umieścić na nim nawet większego (ponad 2 kg) ptaka. Podstawa jest perforowana – zapewnia to dobrą cyrkulację powietrza, ale też pozwala nadmiarowi soku spływać poza kosz. Fajne – bo dolna część, podstawa kosza służy do pieczenia warzyw – przez to, że sok sobie spływa dziurkami nie będą to warzywa duszone, tylko faktycznie pieczone – na chrupko.
Na środku kosza montuje się pojemnik na płyn- np. na piwo właśnie, albo wino lub oliwę z przyprawami. Kurczaka usadzamy na stożkowej podstawie, która bardzo stabilnie się trzyma w pojemniku na płyny. Podstawa ma otwory dzięki którym parujący płyn dostaje się do kurczaka, a soki z niego spływają do pojemnika. Następuję swego rodzaju cyrkulacja i po gotowaniu w pojemniku zamiast pierwotnego płynu mamy sosik nad którym możemy chwilkę popracować by wyczarować idealny dodatek do naszego ptaka. To rozwiązanie jest o tyle wygodne, że pojemnik jest przymocowany na zamek typu twist-lock. Wystarczy okręcić i wyjąć – np. do mycia, albo żeby zlać sos do garnka/soserki.
Warto wspomnieć, że ten kosz idealnie mieści się w piekarniku na każdej standardowej blaszce. Można też używać na grillu lub nawet przy odrobinie wprawy (lub przygotowaniu jakiegoś standu) na otwartym ogniu/ognisku. Mycie okazało się też w miarę łatwe- dzięki temu, że się kosz rozbiera na 3 podstawowe elementy i nie jest przesadnie duży można łatwo go umyć w nawet niewielkim zlewie lub w zmywarce. Zakup uważam, za bardzo udany i mogę gorąco polecić nie tylko zbieraczom kuchennych gadżetów 😉
W ogóle warto się przyjrzeć wiosennemu katalogowi Juli – poniżej wrzucam screen – jest kilka pozycji, które pozwolą nam się przygotować na zbliżający sezon grillowy. Poza katalogiem zachwyciła mnie żeliwna płyta do steaków (do użycia na grillu) – myślę, że przy najbliższej okazji nabędę i wrzucę chociaż fotki.
Przepis do wykorzystania z tym urządzonkiem: